poniedziałek, 29 sierpnia 2011

Ryszard Kapuściński - Heban

„W całej Afryce każda większa społeczność ma własną odrębną kulturę, oryginalny system wierzeń i obyczajów, swój język i tabu, a wszystko to niezmiernie skomplikowane, arcyzawiłe i tajemnicze. Dlatego wielcy antropolodzy nigdy nie mówili „kultura afrykańska” czy „religia afrykańska”, wiedząc, że nic takiego nie istnieje, że istotą Afryki jest jej nieskończona różnorodność”[1].


         Afryka czym jest? Zdawać by się mogło, że to łatwe pytanie, na które wielu odpowie, że Afryka to kontynent, zamieszkiwany przez dzikie zwierzęta, plemiona, obszar wielkich pustyń i morderczej spiekoty. Czy Afryka jest tą Afryką z książki Karen Bllixen „Pożegnanie z Afryką”, a może jest taka jak z książki „Dochotoro znaczy lekarz” autorstwa Leopolda Pawłowskiego. A może jest zupełnie inna, mniej znana? 
         Cóż, ludzki umysł cechuje zdolność do uproszczeń, do ciągłego poszukiwania wyrazów i sformułowań zdolnych opisać wszystko. A przecież w jednym słowie nie jesteśmy w stanie oddać całego jestestwa danego przedmiotu.  Można by powiedzieć, że Afryka to osobna planeta, inny świat, mikrokosmos pełen wszystkiego i niczego. Świat wielkich przestrzeni, tysięcy plemion, jak i również wielkiej nędzy. Afryka- kontynent ujarzmiony przez kolonializm, handel niewolnikami. Z drugiej zaś strony Afryka przeżywająca prawdziwą wiosnę ludów, dążąca do niepodległości i coraz bardziej świadoma swego jestestwa.
         Sam Ryszard Kapuściński w książce „Heban” piszę, że jest to przede wszystkim książka o ludziach żyjących w tym przebogatym kosmosie. Autor przez kilka lat mieszkał w Afryce. Pierwszy raz pojechał tam w roku 1957, w czasach kiedy ludność tego kontynentu dążyła do odrębności, uwolnienia się spod jarzma kolonializmu.
Ryszard Kapuściński
          XX wiek to czas wielkich wojen, ale również wiek, w którym ciemiężone narody zrywają z siebie gruby łańcuch kolonializmu. Jedno państwo po drugim, niczym jak w reakcji łańcuchowej dążą do niepodległości. Temu wszystkiemu przygląda się Kapuściński, obserwuje ten zryw, wolę odrębności. Rozmawia z zwykłymi mieszkańcami, porusza się między nimi. Stroni od przetartych szlaków i zapuszcza się tam, gdzie nie prowadzą żadne drogowskazy. Właśnie to sprawia, że tę książkę czyta się tak bardzo przyjemnie. Ludzie są jej głównymi bohaterami, to oni sprawiają, że ta książka tętni życiem. „Heban” jest książką nie tyle co o samej  Afryce- kontynencie, lecz o Afryce zamieszkujących ją ludzi, plemion i ich legend. Ta książka, oprócz tego, że niewątpliwie jest zbiorem świetnych reportaży, wspaniałym memuarem, jest również doskonałą lekcją historii.
         Ryszarda Kapuścińskiego od zawsze uważałem za obrońcę uciśnionych, rzecznika pariasów. Heban jest tego przykładem. Mimo tego, że reportaże znajdujące się w tej książce są już bardzo wiekowe (nie które z nich napisane zostały pod koniec lat 50-tych) to książka wciąż jest aktualna. Szczególnie w czasie, kiedy to Afryka znów się rusza, znów kluczy, porusza się w stronę nie do końca znaną. Aby zrozumieć ten kontynent oczywiście nie wystarczy jedna książka jak ta, czy podobne, ale zapewniam was pomoże pojąć, choć kroplę z tego oceanu Afrykańskiej różnorodności. Naprawdę gorąco polecam!
        


[1] R. Kapuściński, Heban, Czytelnik, Warszawa 2009, s. 35-36

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz